„Wciąż powtarzaliśmy sobie – mamy czas, musimy jeszcze korzystać z życia, nie jesteśmy gotowi na to, by zaopiekować się małym człowieczkiem. A potem z dnia na dzień odezwał się mój instynkt macierzyński. Miałam wówczas 26 lat. Uzgodniliśmy wspólnie z partnerem, że przestanę stosować antykoncepcję i pozwolimy, by sprawy potoczyły się własnym rytmem. Nijak się nie spinaliśmy. Później odbyły się nasze zaręczyny, a myśli o dziecku zastąpiliśmy przygotowaniami do ślubu. Jednak po ślubie uświadomiłam sobie, że naprawdę pragnę dziecka.
Mąż cały czas powtarzał, że nie ma powodu do zmartwień, ale ja zaczęłam liczyć dni płodne i denerwowałam się, ponieważ testy pokazywały, że nie owuluję. Kiedy minął kolejny rok i zbliżały się moje 29. urodziny, zaczęły pojawiać się u mnie bóle brzucha. Bałam się, że mogę być chora na endometriozę. Poddałam się operacji, która na szczęście nie potwierdziła tej diagnozy, wykonano mi chromopertubację i drilling jajników, co powinno zwiększyć moje szansę na zajście w ciążę. Jednak nic się nie działo.
Podczas okresowej wizyty u mojej ginekolog umówiliśmy się na konsultację w klinice Repromeda. Po wykonaniu badań wstępnych stwierdzono, że z powodu nieregularnej owulacji nasza szansa na naturalne poczęcie jest niska, dlatego zadecydowaliśmy, że przystąpimy do IVF.
Stymulację rozpoczęliśmy od razu, pobranie jajeczek przebiegło bez komplikacji. Po zapłodnieniu i diagnostyce mieliśmy do dyspozycji 7 zdrowych zarodków. Na pierwszy KET cieszyłam się jak na Święta Bożego Narodzenia. Brzmi to można niewiarygodnie, a mój mąż nawet naśmiewał się ze mnie, ale już po powrocie do domu czułam, jak dzidziuś „się zagnieżdża”. Kiedy zaczęły pojawiać się kolejne symptomy, chyba po 10 dniach nie wytrzymałam tego ciągłego czekania i zrobiłam sobie test. Kiedy pojawiły się dwie kreski, czułam się wspaniale. Wraz z mężem czuliśmy ogromną radość. Podczas kontroli pani doktor potwierdziła ciążę. Pierwsze trzy miesiące co prawda były dosyć trudne z powodu mdłości, ale kiedy po 12. tygodniu przestałam łykać hormony, wszystko się unormowało i mogłam się cieszyć resztą ciąży.
Poród przebiegł bezproblemowo, był to dla nas niesamowite doświadczenie, a po kilku godzinach nasza księżniczka pojawiła się na świecie. Jesteśmy bardzo szczęśliwi i dziękujemy klinice Repromeda za to, że nam pomogli. Wkrótce spotkamy się ponownie, kiedy wrócimy po braciszka lub siostrzyczkę.”
Rodzina Müllerów